Złudzenia menedżerów – ciąg dalszy

Nowy rok może i nowy, ale przyzwyczajenia nadal stare 🙂

Dlatego nie mam żadnych skrupułów, aby wrócić do tematu menedżerskich złudzeń i popastwić się nad wami odrobinę. Dziś kolejne dwa punkty. Mam jeszcze materiał na trzeci odcinek, ale bez obaw – wtedy już będzie ostatni 🙂

Znowu demaskować będę niektóre wasze przekonania. Takie, które się przydają, które do czegoś służą, ale w gruncie rzeczy, działają przeciwko wam.

Złudzenia menedżerów. To taka miła kołderka, spod której wcale nie chce się wychodzić, bo daje poczucie ciepełka. I nawet fakt, że łóżko stare, niewygodne, trzeszczy, sprężyny gniotą w plecy, z taką kołderką jakoś ujdzie.

Jednak jeśli faktycznie chcecie coś poprawić, nie ma opcji – trzeba wyleźć spod kołderki, zebrać kasę, wyjść na miasto albo chociaż wejść w internety i nowy materacyk załatwić.

No dobra. Dość tych analogii – wracamy do ciekawego tematu jakim są złudzenia menedżerów.

Złudzenie nr 2., bo pierwsze było tu: Złudzenia menedżera część 1

PÓŹNIEJ ZNAJDĘ NA TO CZAS

„Teraz jestem zbyt zajęta bieżącym cerowaniem mojego materacyka. Co się ruszę, coś pęka albo sprężyna wyłazi. Więc ceruję. A sprężyny upycham. Tu przygniotę nóżką, a tam przytrzymam. Jakoś to będzie. Jak się ze wszystkim ogarnę, to znajdę czas na poszukanie i zakup nowego materacyka.”

Znacie to? Kto nie zna. Każdy menedżer zapytany o tematy w randze strategicznych czy systemowych, ma w zanadrzu kilka takich, którymi zajmie się „niezwłocznie, gdy znajdzie czas”.

To złudzenie, że kiedyś przyjdzie taki moment, gdy sprawy bieżące nie będą wlewać się każdym możliwym kanałem komunikacyjnym, gdy pracownicy nie będą zgłaszać żadnych kryzysów (najwyżej malutkie) i będą działy się tylko rzeczy zaplanowane.

I wtedy, gdy menedżer będzie już miał tak uporządkowany dział czy firmę, że będzie mógł wieść życie zrelaksowanego nadzorcy, zajmie się TYMI tematami. Jakimi?

Kilka najpopularniejszych:

  • zdiagnozuje mocne i słabe strony firmy, porówna ją do konkurencji,
  • przemyśli jak zdobyć i utrwalić przewagę konkurencyjną,
  • przemyśli i zaplanuje realizację celów strategicznych,
  • zacznie konsekwentnie planować swoje działania,
  • będzie się przygotowywał do spotkań i wymagał podsumowań,
  • będzie konsekwentnie egzekwował ustalenia,
  • będzie przeznaczał regularnie czas na lekturę dobrej literatury biznesowej,
  • będzie się systematycznie spotykał z ludźmi z zespołu, aby monitorować efekty i wdrażać usprawnienia systemowe,
  • wprowadzi zarządzanie budżetami,

no, a na koniec, oddeleguje kilka spraw, które mogliby realizować inni, gdyby tylko znalazł czas na to, aby im je przekazać 🙂

Niestety, te nowe lepsze czasy wciąż nie nadchodzą, ale teraz, gdy rozpoczął się nowy rok…

Też nie nadejdą :). Wszystko będzie dokładnie tak samo 🙂  Bo bez zmian nie ma kołaczy.

złudzenia menedżerów

Chcesz zmiany, to ją wprowadź

Wypisz wszystkie tematy (te grube – brak wizyty u fryzjera jakoś przeżyjemy), które odkładasz na lepsze jutro, a potem wybierz jeden, góra dwa, których realizacją chcesz się zająć od teraz.

Zarezerwuj w kalendarzu wybranego dnia blok, najlepiej dwugodzinny i w tym czasie zajmuj się jedynie tym tematem. Z żelazną konsekwencją. Nie pozwól sobie na oddawanie tego czasu na cokolwiek innego. Bo wtedy znowu będzie jak zwykle.

Dlaczego tylko jeden temat? Bo zrywy motywacyjne, gdy ci się wydaje, że od jutra wszystko będzie inaczej, lepiej, dasz radę, to także uleganie złudzeniom. Jeśli będziesz próbowała zmienić wszystko, nie zmienisz nic. Zaprzyjaźnij się z podejściem kaizen i zacznij zmieniać jedną rzecz, stopniowo i regularnie. Wtedy się uda. Wszystko inne to złudzenia ;).

Złudzenie nr 3

Menedżer jak lekarz, swojego fachu uczy się całe życie. Dlatego wciąż czytacie, analizujecie, podpatrujecie innych, bierzecie udział w szkoleniach – rozwijacie swoje kompetencje.

Pośród wielu tematów dotyczących właśnie kompetencji menedżerskich nic z równą siłą nie przedarło się do tzw. mainstramu co leadership. I ok. Generalnie jestem za, a nawet przeciw: https://pieczynska.com.pl/lider/charyzmatyczny-lider/

Jest jednak pewna sprawa, o której dziś muszę powiedzieć. Jedno złudzenie, któremu ulegli zindoktrynowani menedżerowie.

JEŚLI BĘDĘ ODPOWIEDNIO DOBRY, KAŻDY PRACOWNIK ZAANGAŻUJE SIĘ W PRACĘ.

W to właśnie wierzą odpowiedzialni szefowie, traktujący poważnie swoją pracę i rozumiejący istotę swojej roli. Pewnego dnia, szukając odpowiedzi na pytania o własny rozwój, dali się przekonać, dali sobie wmówić, że jeśli się postarają, jeśli staną się odpowiednio dobrzy – ludzie za nimi pójdą. Wszyscy.

I wtedy, razem staną się dobrze zmotywowaną rodziną, pracującą w pocie czoła nad realizacją zadań i celów firmy, które przybliżą ich do wspólnego, mniej lub bardziej spektakularnego sukcesu.

Dlatego, gdy niektórzy ludzie w firmie są niezadowoleni, zdradzają sygnały braku motywacji, pracują źle i nie chcą się angażować, menedżerowie ci idą na kolejne szkolenie z cyklu „Jak być dobrym przywódcą” albo zaczytują się w lekturach typu „5 cech, które musisz nabyć, aby ludzie uważali cię za swojego lidera”.

A potem z całych sił próbują stosować te nauki w praktyce. Stają się jeszcze bardziej empatyczni i wyrozumiali: na problemy osobiste i drobne niedyspozycje, słabszą kondycję psychiczną i na to, że ta praca to nie to, co kiedyś. Bo pewnie ten pracownik jest o krok od wypalenia zawodowego, a to przecież znak, że firma jest be, i że menedżer, czyli on, złym liderem jest.

I wprowadzają zmiany, aby poprawić warunki pracy. Od teraz można przychodzić do biura, gdy się chce. Jak się nie chce, można pracować z domu. I premie tygodniowe się wprowadza. Bo te kwartalne i miesięczne, to faktycznie – jak niby ma to człowieka zmotywować?

I imprezy integracyjne muszą być częściej, ale nie koniecznie takie z kolegami z pracy, i nie w weekend, bo wtedy pracownik musi odpocząć. W tygodniu niech się zintegruje, z kim chce. Menedżer za to zapłaci. A po tej integracji to niech pracownik ma wolne, ale płatne. Bo przecież integrował się dla dobra firmy.

Myślicie, że żartuję. Niestety nie. Prawdą jest i to, że menedżerowie dali się wpędzić w kanał omnipotencji, ale także to, że firmy stają na rzęsach, aby niezmotywowani pracownicy stali się ćwierkającymi z zadowolenia „sanatoriuszami”.

Tymczasem, nikt z nas omnipotentny nie jest. W to „wierzą” dzieci w jednym z wcześniejszych stadiów rozwoju. Później się z tego wyrasta. Nabywamy świadomość, że inni dorośli mają, podobnie jak my, wolną wolę (przyjmijmy proszę to uproszczenie) i potrafią się nią, podobnie jak my, posługiwać.

Oznacza to, że sami decydują czy chcą pracować, jak mocno chcą pracować, dla kogo, z kim i gdzie. I jeśli całe twoje lidership nie zniechęca ich do działania, a może nawet inspiruje poprzez pokazywanie ciekawych perspektyw – to o to właśnie chodzi. Jeśli w ramach waszego przywództwa dbacie o relacje, bo trzymacie się uzgodnionych reguł i wartości, jeśli zapewniacie ludziom warunki kontraktu, przestrzegacie ustaleń i rozmawiacie o tym co mogłoby działać lepiej – to właśnie tak ma działać.

Bo nie chodzi o to, jak mówią psychologowie, aby być idealną matką, idealnym partnerem, idealnym kimś. Chodzi o to, aby być wystarczająco dobrym. Także menedżerem.

A jeśli już jesteśmy w tematach motywacji, to pamiętajcie; ona także zależy od samego pracownika. I pracowitość też, i uczciwość też, i prawdomówność też. I wiele innych cech.

Więc pogódź się z tym, że część pracujących z tobą ludzi nie będzie odpowiednio zaangażowana. Jak pokazują badania Instytutu Gallupa, średnio 60% pracowników nie angażuje się w swoją pracę. 60%. To co możecie w tym zakresie zrobić napisałam tu: Przestańcie motywować tych biednych pracowników

Zatem, jeśli robisz co możesz, a efektów brak, pomyśl, może są one poza twoim „kręgiem wpływu”? Może z takim współpracownikiem musisz się zwyczajnie rozstać, zamiast wykupować kolejny kurs dla przywódców, licząc, że zmieniając siebie, zmienisz innego człowieka…

Napisałam wyżej, że złudzenia do czegoś służą. Do czego zatem służy złudzenie omnipotencji, z którego bierze się przekonanie, a nawet brzemię, potężnej, czasami niemożliwej do udźwignięcia odpowiedzialności, także za innych?

Daje poczucie kontroli i sprawstwa. Chroni przed bezradnością. Jeśli możesz sprawić, że inni będą robić to, co chcesz, kontrolujesz przebieg. Gdy okaże się, że nie masz na to wpływu – to może być dla ciebie jeszcze trudniejsze niż frustracja z codziennych nieskutecznych prób motywowania pracowników. Warto być tego świadomym i pamiętać, że to złudzenie.

AP


Podobał Ci się mój artykuł, podziel się swoją opinią w komentarzu i udostępnij dla innych 😀

Zapisz się do newslettera – dla subskrybentów dostępne  bezpłatne materiały pomocne w codziennej pracy menedżera.