Jak tworzymy feudalizm w organizacji
Wasze firmy pełne są „tych”, „ich”, „onych” i wielu innych, którzy kształtują waszą codzienną rzeczywistość. Odpowiedzialnych za to, że coś jest „robione”, „prowadzone”, „zarządzane” w określony lub zupełnie nieokreślony sposób, ale na pewno źle i nieodpowiednio…
Tak to oceniacie i pewnie w wielu przypadkach macie rację. Czemu mielibyście jej nie mieć, skoro dobrze znacie swoje firmy, znacie swoją pracę i nikt lepiej od was nie widzi tego, co się dzieje na waszych odcinkach. Jednak choć wiecie co nie działa, widzicie, co jest robione nieodpowiednio, nic nie możecie na to poradzić, bo oni…
Kiedy słyszę, że „No niestety, u nas to jest tak robione… albo „Wiadomo, że to jest nie właściwe, ale w naszej firmie to jest tak przeprowadzane…”, kiedy dodatkowo mój rozmówca bezradnie rozkłada ręce – robię się czujna.
Ja na to nie mam wpływu…
Najczęściej za takim zachowaniem rozmówca kryje mocno negatywną ocenę tego, co dzieje się w organizacji, swój żal i pretensje, rozczarowanie i złość. A może nawet wszystko naraz. Swoją wypowiedzią chce się zdystansować i pokazać jako ten, który wie o błędach, o złych praktykach. Jednocześnie, gdy pytam, zawsze dowodzi, że nie ma wpływu na zmianę.
Ja sądzę, że nie chce mieć.
Kiedy dopytuję, „Ale kto? Kto powoduje, że to jest takie kiepskie?”, najczęściej słyszę, że szefostwo, przełożeni, „góra”, czasami słyszę „Nie wiem.” Gdy proponuję, aby z szefami o tym porozmawiać, ludzie mówią, że nie warto, że to nic nie zmieni. Babranie się w bezsilności. Niektórzy robią to z uwielbieniem. Pozostali z mniejszym, ale z triumfem, bo „Ja to widzę. Widzę błędy, ale to nie mój udział”.
Otóż, twój także.
Szef może wszystko, ja nic – feudalizm w twojej głowie
Swoją drogą, czy wiecie jaka jest skuteczność zmian wprowadzanych w organizacjach? Trudno o wiarygodne statystyczne dane, jednak estymacje konsultantów i zarządzających w firmach wskazują, że mniej niż 30% z inicjowanych zmian doczekuje się pomyślnego finału w postaci zaplanowanych efektów. Bo bardzo trudno przeciwstawić się oporowi do zmian wśród ludzi.
Jak to jest zatem, że z jednej strony trudno na nas wpływać, mobilizować nas do zmian, a z drugiej, jacyś „inni” kompletnie nami kręcą, samodzielnie decydują o tym jak i co będzie robione? Może nawet sami to wykonują?
Wiecie, że to nieprawda. Wielu z nas ulega myślowemu feudalizmowi; chętnie poddajemy się woli innych, najczęściej szefów, odbierając sobie podmiotowość i możliwość bycia parterami w sprawie. Z jednej strony, buntujemy się przeciwko temu, ale biernie, pasywnie, np. narzekając, a jednocześnie, wielu z nas to na rękę – zupełnie zdejmuje z nas odpowiedzialność – „to nie moja wina…”.
Ale prawda jest inna
Codziennie każdy z nas realizując duże projekty, mniejsze zadania, czy bieżące czynności osiąga wynik, efekt, skutek. Zawsze jakiś. Odpowiedni, zgodny z założeniami, a może niezadowalający, niewystarczający, ale na końcu zawsze mamy jakiś wynik. Mamy wpływ. Mamy możliwości.
Bo to nie szef decyduje, jak potraktujesz dzisiaj swojego klienta, czy z uśmiechem i inicjatywą załatwisz jego problem, czy odpowiesz, że to sprawa w innym dziale. To od ciebie zależy, czy dostarczysz to, co obiecałeś na czas, czy zostawisz temat na ostatnią chwilę i gdy nie zdążysz okaże się, że jesteś tak obłożony pracą, że nie masz kiedy, a ciągle coś od ciebie chcą. To ty decydujesz, jak przygotowany pojedziesz na spotkanie z klientem, choć możesz oczywiście w sytuacji porażki powiedzieć, że masz zbyt wysokie targety, a produkt zbyt słaby…
Ludzie w firmach, nawet ci zatrudnieni na wysokich stanowiskach, wciąż pokazują jak są zależni od systemu, jak nic nie mogą, bo „oni”, „inni”, „ktoś”…
Wpływ budują także małe, konsekwentne działania
„Abym mógł zacząć działać, muszę mieć zgodę na takie działania. Czekam na decyzję” – a ustaliłeś termin do kiedy ona będzie, a „ciśniesz” o nią, eskalujesz problem, czy siedzisz cicho, bo piłka po stronie kogoś innego, a ty masz spokój?
„Potrzebuję potwierdzoną umowę. Jest u prawnika. Gdy mi ją prześle – zaczynam działać” – czyli kiedy? Jaki masz plan? Co z terminem? Kto powinien go ustalić? Prawnik decyduje o twojej pracy? Myślałam, że to on pracuje dla ciebie…
„Byłam na spotkaniu w gronie wszystkich dyrektorów. Trwało dwie godziny. Było mnóstwo dyskusji, ale nadal nie wiem, czy wprowadzimy te zmiany, czy nie” – a zapytałeś na końcu spotkania o konkluzje? Zapytałeś kto ma się czym zająć, w jakim czasie? Powiedziałeś, że chcesz wyjść z tego spotkania z przekonaniem, że coś ustaliliście? Czy jednak masz poczucie, że to nie twój problem, ale możesz teraz ponarzekać?
„Wcale nie pytają nas o zdanie. Sami decydują, a później chcą, abyśmy sprzedawali te źle przemyślane koncepcje” – co konkretnie jest nieprzemyślane? Zaproponuj i przygotuj spis atutów dla klienta, jego ewentualnych obiekcji. Przemyśl jak sobie z nimi radzić. Sprawdź, jak nowe rozwiązania mają się do konkurentów. Oceń swoją sytuację całościowo, nie na wyrywki. Możesz próbować radzić sobie z rzeczywistością, choć możesz też narzekać na system i brak wpływu. Sam decydujesz.
„Widzę jak inni pracują; wciąż słyszę, że nie mają czasu, że nie zdążą zrealizować tematu w terminie, a jednocześnie wszyscy spędzają godzinę na lunchu i o 16tej nie ma po nich śladu” – gdy z poziomu generalizacji „oni”, „wszyscy” przeniesiesz się na poziom faktów i odniesiesz się do nich w momencie, gdy się dzieją, będziesz bardziej skuteczny, będziesz bardziej wiarygodna, a przede wszystkim przestaniesz odbierać sobie energię narzekaniem. Spróbuj.
Systemy idealne nie istnieją
Gdzie się nie znajdziesz będą trudności, problemy do załatwienia, konkurencja coś będzie miała lepiej, albo łatwiej, albo taniej. Zawsze w firmie spotkasz kogoś, kto nie jest wystarczająco miły i pomocny, a któryś z menedżerów zbyt narwany, albo przeciwnie, zbyt uległy. Czy to wszystko ma powodować, że jesteś zwolniony z odpowiedzialności za skutki swoich działań? Skutki, które zawsze mają wpływ na twoją firmę?
Robota menedżera to ciągłe poszukiwanie wyniku w warunkach ograniczonych możliwości. Jeden z moich byłych wspólników, mawiał do pracowników: „Gdyby to czego od was oczekuję było łatwe, nie zatrudniałbym was – zatrudniałbym kolegów mojego syna.” Syn miał 15 lat. Trudno mu nie odmówić logiki :).
Ludzie w swoim codziennym funkcjonowaniu w firmach powszechnie unikają odpowiedzialności za działania. To wszechobecna sprzeczność; z jednej strony narzekają, że nie mogą decydować, że ktoś za nich, że nikt ich nie pyta, itd., a gdy mają podjąć decyzję, słyszę: „Ja to mogę zrobić, ale niech ktoś da mi polecenie, żeby później nie było pretensji.”
Wypisz się z tego grona
Weź odpowiedzialność za własne działania, za ich skutki. Podejmuj decyzje i naucz się ich bronić. Żądaj warunków do skutecznego działania, także od swoich kolegów i współpracowników. Bądź podmiotem, nie narzędziem. Tylko tak masz szansę poczuć własną skuteczność i satysfakcję z tego, co robisz. Inaczej zostaje ci tylko narzekanie. Ale wtedy nie mów, że nie masz wpływu. Miej odwagę powiedzieć, że po prostu tego nie nie potrafisz.
AP
Podobał Ci się mój artykuł, podziel się swoją opinią w komentarzu i udostępnij dla innych 😀