Nadmierna kontrola – domena słabych menedżerów

Dziś znowu będzie o kontroli. Wszak kontrola, sprawdzanie, monitorowanie, egzekwowanie czy ewaluacja (w zależności od wrażliwości, wybierz, które z określeń Ci bardziej pasuje) to jedna z fundamentalnych funkcji menedżerskich i każdy powinien wiedzieć jak ją realizować.

Chyba, że jesteś charyzmatycznym liderem, to nie musisz. U tych robota robi się zawsze na 100%, bo ludzie ich kochają i są w stanie zrobić dla nich wszystko. Dlatego nie muszą nikogo sprawdzać. Każdy charyzmatyczny lider brzydzi się kontrolą.

Dla tych którzy są tu pierwszy raz: ostatni akapit to sarkazm, ale nie mogłam się powstrzymać 😉

I choć zachęcam do egzekwowania ustaleń i mądrego wykorzystywania kontroli, dziś opowiem o tych, którzy zdecydowanie jej nadużywają.

Nadmierna kontrola – czyli co?

Zastrzegam jednak na początku, że szef nadmiernie kontrolujący to pojęcie względne, bowiem optymalny stopień kontroli wynika z wielu różnych czynników i najogólniej rzecz ujmując, poziom kontroli powinien być dostosowany do człowieka. Dokładnie tak, do człowieka.

Z naciskiem na „dostosowany”. I choć już słyszę te głosy wszystkowiedzących menedżerów, że to przecież oczywiste, to jednak doświadczenie tych, którzy znają zarządzanie z codziennej praktyki różnych firm mówi, że to właśnie dostosowanie stylu zarządzania sprawia menedżerom mnóstwo trudności. Najczęściej jest tak, że szefowie do wszystkich swoich współpracowników podchodzą dość podobnie i jeśli mają wewnętrznie silną potrzebę kontrolowania – realizują ją wobec wszystkich, w taki sam sposób.

I tu po raz kolejny, głośno mówię – Twój styl musi być ELASTYCZNY – dostosowany do współpracownika, najlepiej jak radził Blanchard, w kontekście jego kompetencji. To trudna sztuka; nie oznacza to, że masz być labilny jak neurotyk, nie oznacza to, że musisz rezygnować z własnych cech czy wartości. Oznacza to, że musisz stosować inne metody wobec różnych osób.

Co robi control freak?

Czy można zatem określić jakie zachowania charakteryzują szefów nadmiernie kontrolujących? Taki szef często sprawdza, wypytuje o szczegóły, żąda raportów w trakcie realizacji zadania, nie pozwala na podejmowanie decyzji, albo je unieważnia. Robi to mimo, że pracownik wyraźnie protestuje, a w przypadku tych mniej asertywnych, jest w widoczny sposób zniechęcony. Reakcja pracownika jest tu kluczem! Ona powinna Ci podpowiedzieć, że przesadziłeś.

Nic tak skutecznie nie zabija zaangażowania i inicjatywy jak nadmierna kontrola. Ludzie odbierają ją jako brak zaufania w ich możliwości, uważają, że szefowie ich nie doceniają, a ciągłe drążenie tematów dezorganizuje im pracę, wzmagając poczucie presji i stres.

Pojawia się złość, rozgoryczenie i wzajemne pretensje. W konsekwencji relacje wyraźnie się psują, a ludzie „odpuszczają”.

Czasami nie masz wyboru…

Jasne, ktoś może powiedzieć, że nie raz zetknął się z pracownikiem młodym doświadczeniem w danej firmie, ale ambitnym, który od początku swojej drogi w organizacji „jeży” się na próby kontrolowania jego działań. Fakt, także takich spotykam, a nawet, sądzę, że sama do takich należałam 🙂

Tacy ludzie szczególnie postrzegają kontrolę jako wyraz kwestionowania ich kompetencji. „Nie ufasz, że dam radę?” – zdają się pytać i bardzo ich to domniemane dyskredytowanie deprymuje.

Znowu wrócę do Blancharda i jego zarządzania sytuacyjnego. Jeśli wyjaśnisz nowicjuszowi z jakiego powodu póki co kontrolujesz go bardziej, gdy powiesz o własnych intencjach i określisz czas do kiedy będziecie tak współpracować – sprawa będzie o niebo łatwiejsza.

Dziś uczona doświadczeniem mówię: „Możesz odczuwać moje zainteresowanie jako dokuczliwe, jednak ja nie znam twojego stylu pracy, nie wiem jak sobie radzisz z trudnościami, więc póki co, umówmy się na taką formę. Gdy zdobędziesz już informacje, które pozwolą ci sprawniej działać, sądzę, że w ciągu dwóch najbliższych miesięcy, to będziemy mogli ustalić nowe zasady i dostaniesz większą samodzielność.” To działa.

Problem w przekonaniach

Odpuszczenie, poluzowanie kontroli to wcale niełatwa sprawa. Fundamentem nie jest bowiem technika, a postawa – często głęboko zakorzeniona. Menedżerowie nadmiernie kontrolujący mają najczęściej bardzo silne poczucie odpowiedzialności, ale także przekonanie, że tylko oni są w stanie zrobić zadanie dobrze, czyli idealnie. Bardzo często to perfekcjoniści, którzy obawiają się, że gdy tylko coś wydarzy się bez ich wiedzy, gdy tylko spadnie jakość realizacji oni poniosą tego konsekwencje. To oni zostaną posądzeni o brak kompetencji, niewiedzę czy zaniechanie. Ten lęk konserwuje potrzebę kontrolowania.

Co robić, gdy tak masz?

„Jak zwykle nie dali rady. Jeśli czegoś nie sprawdzę, nie pokieruję tym, nie zrobię sama – zawsze się tak kończy” – to codzienne doświadczenie i przemyślenia control freaka. Jeśli tak masz, jesteś na dobrej drodze do wykończenia siebie i innych.

Po pierwsze, przyznaj się do tego i zauważ, że akcentujesz i wzmacniasz w swoich spostrzeżeniach właśnie te wydarzenia, w których Twoim ludziom nie poszło tak, jak sobie wyobrażałeś, że powinno. Jeśli wszystko idzie ok, nie zwracasz na to uwagi. Nie mówisz „Jak sobie dobrze poradzili bez mojego udziału. Są samodzielni i odpowiedzialni”. Twój lęk ukierunkowuje Twoja uwagę na ryzyka. Przeceniasz je.

Po drugie, świadomie oceń kto wymaga wzmożonej kontroli, a kto potrzebuje, abyś mu odpuściła. Kłaniają się poziomy delegowania w zależności od kompetencji i zaangażowania – ponownie odsyłam do Blancharda.

Gdy już dokonasz właściwego podziału, naucz się delegować. Tak na serio. Naucz się określać efekty jakich oczekujesz i uzgadniać je z ludźmi. Przyłóż się. Bądź precyzyjny, a potem zaciśnij zęby i wytrzymaj. To działa cuda, bo inni ludzie, wbrew temu co Ci się do tej pory „sprawdzało” to także ambitne i samodzielne istoty, potrafiące sprawnie działać. Nie jesteś jedyna na tym świecie 😉

Najgorsze na co możesz wpaść to wyręczać tych, którzy Twoim zdaniem nie robią zadań wystarczająco dobrze. Jeśli tylko w Twojej głowie pojawia się myśl „Zrobię to, bo sama wykonam to lepiej” – zatrzymaj się i idź polej kark zimną wodą.

Zarządzanie to trudny zawód

Praca menedżera polega na realizowaniu zadań nie własnymi rękoma. Jego zadaniem jest dowieźć efekt, na którego realizację pracują inni ludzie. Masz sprawiać, aby system działał, masz sprawiać, aby ludzie dobrze odgrywali swoje partie. Metafora orkiestry jest bardzo adekwatna; dyrygent nie łapie za instrument, gdy skrzypek fałszuje. Nie próbuje jednocześnie zastąpić pianisty, gdy ten narzuca kiepskie tempo. To nie na tym polega. Takie podejście prowadziłoby do katastrofy. Nie musi także znać warsztatu wiolonczelistki i mieć skali jak tenor. Jego kompetencje są inne. Jeśli wciąż kombinujesz jak stać się alternatywą dla wszystkich, to już dziś opłać sobie dobry pakiet medyczny.

Jeśli tego nie rozumiesz, poszukaj sobie pracy jako specjalista. Nie zamęczaj siebie i innych.

AP

W tekście przywołuję „Przywództwo wyższego stopnia” pod red. K. Blancharda.


Podobał Ci się mój artykuł, podziel się swoją opinią w komentarzu i udostępnij dla innych 😀