Czy twoja orientacja wspiera sukces firmy?
Współczesny, odpowiedzialny menedżer wciąż poszukuje tego, co zapewni sukces jego firmie. A że świat się zmienia, nie dziwi obfitość różnorodnych koncepcji, które obiecują ów sukces.
Zmieniają się te koncepcje jak w kalejdoskopie. Zmienia się wraz z nimi podejście menedżerów, a uwaga i zaangażowanie przenosi się na nowe działania.
Najczęściej owe mody orientują menedżerów do wnętrza firmy. Podpowiadają jak organizować, jak zarządzać, co doskonalić, jak przewodzić – wszystko, aby osiągnąć sukces. Firmy mają być lean, z macierzowymi strukturami, liderzy mają zarządzać turkusowo, a ludzie mają zgodnie z kaizen poprawiać swoją codzienną efektywność.
Menedżerowie pracujący w myśl takich reguł są przekonani, że sukces firma osiąga za pomocą sprawności organizacyjnej. Wierzą, że dobrze naoliwiona maszyna podoła największym wyzwaniom i wyprzedzi inne. Więc porządkują i optymalizują.
Ale są też menedżerowie zorientowani na zewnątrz, na otoczenie organizacji. To tam upatrują źródeł sukcesu. Zatopieni w analizie trendów, nerwowo sprawdzają w co powinni zainwestować swoje zainteresowanie i pieniądze. Chcą nadążyć za galopującym światem.
Inni, także z orientacją na otoczenie, spędzają czas na budowaniu swojej sieci networkingowej. Są przekonani, że dzięki kontaktom i odpowiednim znajomościom będą mogli odnaleźć i wykorzystać szanse jakie podsunie im życie.
Jeszcze inni całą swoją energię angażują w budowanie wizerunku – obrazu siebie i firmy. Wierząc, że o sukcesie ich biznesu decyduje reputacja, postrzeganie marki, chcą zaznaczyć się w świadomości ludzi w określony sposób.
Jak sądzisz, którzy z nich mają większą szansę na osiągnięcie sukcesu? Którzy z nich kierują swoją uwagą w odpowiednie obszary?
Można by sądzić, że ci zorientowani na zewnątrz, zorientowani na rynek. Oni powinni mieć rację. Przecież to tam jest klient… A to od niego zależy sukces firmy…
No tak, ale kto z nas nie zna firm, które mają idealny wizerunek, a jednak zupełnie zagmatwane wnętrze? Nazywam je zgniłymi pisankami; pięknie na zewnątrz, a w środku…
Któż z nas nie zna tych menedżerów, których znają wszyscy i którzywszystkich znają ? Są w mediach, na konferencjach. Biznesowi celebryci będący mistrzami networkingu. A gdy zajrzymy do ich biznesów… – lepiej nie zaglądać.
A wizjonerzy? Też ich spotykamy. Znają trendy, epatują pomysłami, ideami, które mają napędzać innowacje, kreują, opracowują… Tylko ich firmy za nimi nie nadążają, a rynek nie kupuje ich produktów i rozwiązań.
Może zatem, jednak orientacja do wnętrza?
Może jednak to wewnętrzne uporządkowanie sprawia, że firma jest gotowa na wszystko, a przynajmniej na wiele? Może wprowadzanie nowoczesnych metod daje szansę na bycie zawsze na czasie? Na nadążanie za konkurencją i zaspokajanie coraz to bardziej wyszukanych potrzeb klientów?
Szwajcarskie zegarki, klany i entuzjaści zmian
Są organizacje, które chodzą jak niezwodny szwajcarski zegarek. Tylko staroświecki i zbyt drogi jak na oczekiwania współczesnych klientów.
Znam firmy o kulturach klanów, o turkusowym zabarwieniu, gdzie mentalność pracujących w nich ludzi zupełnie nie idzie w parze z ostrym, konkurencyjnym, wręcz okrutnym rynkiem.
I takie, gdzie permanentna zmiana, restrukturyzacja, wdrożenia, redefiniowanie stały się codzienną rzeczywistością. I na tyle wszystkich absorbuje, że brakuje czasu na klienta. Są tak zajęci sobą, że nie zauważyli, że rynek pobiegł w innym kierunku. Gdy się opamiętają, gdzieś pomiędzy jedną zmianą a drugą już nikt o nich nie będzie pamiętał.
Doświadczony menedżer wie, że najodpowiedniejszym podejściem jest ciągłe poszukiwanie dopasowania – pomiędzy tym co na rynku, a tym co wewnątrz. Mądry i zaangażowany menedżer, wciąż poszukuje optymalnego ułożenia pomiędzy oboma obszarami. Optymalne oznacza równowagę, ale nie oznacza „po równo”.
Szukanie tej równowagi wymaga mnóstwo pracy. Wymaga umiejętność spojrzenia na firmę z dystansu, wsłuchania się w wiele głosów i pogodzenia perspektyw. To zdolność do krytycznego przeglądu tego, co w świecie; co ma znaczenie, a co jedynie „głośno krzyczy”. To czujność na zewnątrz i dyscyplina wewnątrz.
Nie do zrobienia? Są tacy, którzy potrafią. Znają swoje możliwości, rozumieją w jakim kierunku ciążą; czy są bardziej na zewnątrz, czy bardziej do wnętrza. W mądry sposób równoważą swoje tendencje dobierając do współpracy odpowiednich ludzi. Swoje deficyty wyrównują mocnymi stronami swoich współpracowników.
A Ty? Jak to jest z Tobą? Wolisz organizować, układać, doskonalić, czy jednak testować rynek, sprawdzać nowe możliwości, bywać i budować rozpoznawalność swojej firmy?
AP