Kto gorszy: transakcyjny szef czy transakcyjny pracownik?

Jak widać w statystykach mojego bloga, temat rodzajów relacji jakie nawiązują szef i pracownik bardzo was zainteresował. Postanowiłam zatem przybliżyć tę koncepcję, przyglądając się bardziej szczegółowo konkretnym typom. Dziś o transakcyjnych.

Szef, który pracuje transakcyjnie, m.in.:

  1. Ocenia jedynie przez pryzmat twardych, mierzalnych wyników. Nie wnika w intencje i okoliczności.
  2. Stanowczo i bez sentymentów egzekwuje ustalenia. Trudno u niego o taryfę ulgową – umowa to umowa.
  3. Liczy się dla niego tylko i wyłącznie przydatność pracownika w kontekście realizacji celów; „Nie musimy się lubić – ważne, aby robota szła”.
  4. Bardzo wnikliwie rozlicza pracę. Masz coś małego do załatwienia w godzinach pracy – żadnych ulg – weź urlop. Wprowadzi karty dostępu, a w samochodzie będzie monitorował GPS. Jego uwadze nie umknie żadna zmarnowana minuta.
  5. Ludzi postrzega w kategoriach zasobów. W dodatku bardzo drogich. Dlatego dąży do obniżenia wszelkich kosztów jakie generuje pracownik.

Większość z nas czytając tę charakterystykę wyrabia sobie przekonanie, że szef transakcyjny to niefajne zjawisko i raczej należy się od takich trzymać z daleka. Odpowiadam: to zależy.

Czy ktoś go lubi?

Jeśli spotka się z pracownikiem również nastawionym transakcyjnie (o takim za chwilę) powinni dogadać się bez problemu. Jeśli jednak szef transakcyjny spotyka pracownika nastawionego na relacje, angażującego się w to, co się dzieje w firmie, poszukującego w niej zaspokojenia także innych swoich potrzeb niż jedynie potrzeba zarobkowania – będzie z tego problem.

Prędzej czy później pracownik zacznie wnosić oczekiwania wobec relacji; będzie poszukiwał uznania, dowartościowania, poczucia pracy dla wspólnej sprawy. A szef transakcyjny nie będzie potrafił lub też zwyczajnie nie będzie chciał odwzajemnić tych potrzeb. Może w swoim doświadczeniu zawodowym trafiał w większości na pracowników transakcyjnych i tylko w takim systemie nauczył się funkcjonować?

Pracownik transakcyjny to ten, który:

  1. Realizuje tylko te zadania, które wynikają wprost z jego zakresu obowiązków.
  2. Jeśli sytuacja lub cel wymagają zrealizowania innych zadań, nie robi ich lub negocjuje dodatkowe wynagrodzenie. Nawet jeśli na zadanie poświęcają standardowy czas pracy.
  3. Ten rozlicza bardzo skrupulatnie. Każdą minutę po 16tej rozliczy w nadgodzinach.
  4. Pracownika transakcyjnego nie interesuje firma jako wynik wspólnego działania, z sukcesu którego mogą czerpać wszyscy. Raczej jest to dla niego przedsięwzięcie innych, w którym on jedynie realizuje określone zadania.
  5. Pracownik transakcyjny swoje różnorakie potrzeby zaspokaja poza firmą. Organizacja to dla niego jedynie miejsce, w którym zarobkuje.

Czy to jest gorszy rodzaj pracownika?

Znam specjalistów pracujących wg. takiego podejścia i wiem, że potrafią doskonale realizować zadania, wykonywać je sumiennie i zgodnie ze standardami, na które się umówili. Unikają angażowania się w tzw. życie firmy, a praca jest zasadniczo dodatkiem do ich życia. Sami dbają o swoje kompetencje, sami sobie wyznaczają cele rozwojowe, które mogą realizować w każdej organizacji, która jest gotowa przystać na ich podejście.

Należy pamiętać, że to, co wymieniłam jest charakterystyczne dla krańcowych przypadków. Pokazuję ekstremum, bo ono dobrze obrazuje jak wygląda kontinuum transakcje – relacje – partnerstwo strategiczne. W praktyce sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Ludzie zachowują się różnie w różnych momentach swoje życia, w różnych kontekstach i sytuacjach.

Klasyfikacja to nie wyrok 🙂

Przestrzegam przed klasyfikowaniem się na sztywno, na stałe – „jestem transakcyjny”, albo „jestem relacyjna”. Wszelkie klasyfikacje to uproszczenia mające pomóc nam zrozumieć złożoność zjawisk. Twarde identyfikowanie się z różnymi typami w systematykach to zbyt proste myślenie; o sobie, o innych i o świecie. Jednak zgadzam się, że przyjrzenie się złożonościom z perspektywy ujęcia modelowego daje większą szansę na analizę i refleksję.

Będę także podkreślała z całą stanowczością; w tym, o czym piszę, najważniejsze jest dopasowanie. Do reguł, wynikających z wartości obu stron, do charakterów i stylów zarządzania. Nie bez znaczenia jest profesja, którą wykonuje pracownik i rynek, na którym operuje firma. To nie transakcyjne podeście jest problemem. Problemem są różne podejścia po obu stronach i brak zrozumienia tego stanu rzeczy.

A jak jest u Ciebie?

A.


Podobał Ci się mój artykuł, podziel się swoją opinią w komentarzu i udostępnij dla innych 😀

Zapisz się do newslettera – dla subskrybentów dostępne  bezpłatne materiały pomocne w codziennej pracy menedżera.